Kolonia – to wieloelementowa instalacja składająca się z obiektów-kapsuł uszytych ze starych ubrań, farbowanych własnoręcznie skrawków tkanin, resztek nici i włókien. Jej wnętrze wypełniają zużyte, plastikowe opakowania.
Praca odnosi się do procesu przejmowania wytworów naszej cywilizacji przez naturę.
Nawet plastik, którego proces rozkładu jest powolny, wcześniej czy później stanie się siedliskiem dla żywych organizmów. Rozpadnie się na drobiny, pokryty zostanie warstwą ziemi, na której wyrosną rośliny. Ich korzenie sięgając głęboko nie odróżnią plastiku od ziaren piasku i kamieni napotkanych na swojej drodze.
Instalacja przypomina żywy organizm nieokreślonego gatunku. Być może jest nową hybrydyczną formą, a może symbiotyczną wspólnotą wielu gatunków. Jej zielone liście wyrastają z bulw/guzów/kokonów, dzieląc się z nimi produktami fotosyntezy albo odwrotnie – wysysając życiodajne soki.
Kolonia powstała z nadmiaru. Nadmiaru wolnego czasu, który niespodziewanie dał nam koronawirus i nadmiaru plastikowych śmieci, które są wszędzie.
Rozbudowuję ją o kolejne elementy, pozwalam ewoluować w nieznanym mi kierunku. Każdy etap jest przejściowy, każdy układ jest jednym z możliwych, każda forma jest otwarta.
Kolonię można eksponować na wiele sposobów, zachęcać oglądających do tworzenia własnych aranżacji. Można ją dotykać, głaskać, ściskać, podnosić – poznawać za pomocą dotyku, bo samo patrzenie jest niewystarczające.