przetrwalec

Powstał gdzieś na marginesie moich codziennych aktywności. Wyrósł z opakowań po chipsach, makaronach, papierze toaletowym, kawie, folii po przesyłkach kurierskich. Przyglądając się mu z bliska można jeszcze odnaleźć fragmenty haseł zachęcających do zakupu – obietnice zabawy z przyjaciółmi, supernagrody, wygraną kasę i inne „super”, „extra”, „niesamowite” rzeczy i przygody. Hasła jakich pełno na opakowaniach tych wszystkich mniej lub bardziej zbędnych produktów. Kupione, wypite, zjedzone, zużyte, zapomniane.
Staram się ograniczyć kupowanie rzeczy opakowanych w plastik, ale całkowite zrezygnowanie z takich opakowań jest dziś niezwykle trudne. Dlatego zaczęłam poszukiwać sposobów na ich przetwarzanie. Część plastiku, który już trafił do naszego domu, wypełnił wnętrza moich szytych rzeźb. Z tych bardziej kolorowych, ładniejszych opakowań tworzę obiekt, który trochę przypomina puszysty, plastikowy dywan, a trochę sierść czy inną organiczną strukturę. Nazwałam to coś „Przetrwalcem”.
„Przetrwalec” rozrasta się we wszystkich kierunkach. Powoli zmienia swoją formę. Powiększa się proporcjonalnie do naszych czynności konsumenckich. Nie ma z góry określonego kształtu i nie wiem kiedy przestanie rosnąć.